Archiwum: ‘Poradnik erotyczny’

15 marca 2012 | kategoria: Poradnik erotyczny

4 komentarzy

Myśl, że partner mógłby nas zdradzić, jest jednym z największych zmartwień
w stałych związkach. Przyczyny zdrady są różne. Z innych powodów zdradzają mężczyźni i z innych powodów zdradzają kobiety…

Czasem wielu nawet nie jest świadomych, że sami doprowadzają do tego,
że są zdradzani przez partnera.. Ale czasem też nie mamy wpływu na to,
że jesteśmy zdradzani.

 

 

Wśród mężczyzn do najczęstszych przyczyn zdrady należą:

-pożądanie,

-utrata zainteresowania żoną lub partnerką,

-problemy w życiu seksualnym – pragną częściej uprawiać seks, bardziej urozmaicić współżycie lub są uzależnieniu od seksu,

-agresywne uwodzenie przez inną kobietę,

-brak agresywnego uwodzenia przez partnerkę,

-dreszczyk emocji związany ze zdobywaniem,

-gderanie partnerki,

-nadmierne zainteresowanie życiem rodzinnym i dziećmi przez partnerkę,

-niezdolność porozumienia w sprawach problemowych

-własny wizerunek – atrakcyjność, starzenie się, łatwe podbudowanie ego.

 

Natomiast, wśród kobiet zauważa się takie przyczyny zdrady jak:

-brak poczucia, że jest dostatecznie pożądana,

-niedocenianie przez męża, partnera,

-niezdolność osiągnięcia porozumienia w sprawach dzielących ich problemów,

-nadmierne zakompleksienie i zaabsorbowanie sobą męża,

-brak romantycznych uczuć i emocji w łóżku,

-potrzeba ucieczki od rutyny dnia codziennego,

-pragnienie, by poczuć się równie ważna w życiu osobistym jak w pracy,

-samotność (dot. kobiet, niepracujących zawodowo lub pracujących w domu)

-okazja, która przytrafiła się w odpowiednim czasie

-chęć poczucia się atrakcyjną i pożądaną.

 

Na zdradę wpływa również wiek w jakim jesteśmy. Udowodniono, że mężczyźni zbliżający się do trzydziestki częściej wdają się w przelotne przygody seksualne
niż w jakimkolwiek innym wieku, a to za sprawą testosteronu, który osiągnął
w organizmie mężczyzny maksimum i zaczyna się obniżać.
U kobiet z kolei zdrady zdarzają się najczęściej między trzydziestym a czterdziestym rokiem życia, ponieważ osiągają one wtedy szczyt potrzeb seksualnych.

Wiele par prowadzi zdrowe życie seksualne z powodu miłości
i radości, jakie dają im wzajemne kontakty. Niestety z upływem czasu codzienne życie, niefortunne uwagi, rutyna, zmęczenie, brak porozumienia oraz problemy finansowe i osobiste wprowadzają negatywne nastawienie i osłabiają zainteresowanie seksem.

 

Postanowiliśmy sprawdzić jak temu zaprzestać i jak wyleczyć brak namiętności w związku. Okazuję się,  że nasze zachowania, sposób myślenia, a także wykonywanie drobnych rzeczy mogą ponownie rozpalić nasze pożądanie.

 

Oto kilka porad:


  • Wprowadź nieco zagadkowości do swojego związku,
    by stworzyć tajemniczą atmosferę. Miej różne niewinne tajemnice,
    aby wzbudzić zainteresowanie partnera/partnerki.

 

  • Zachowuj cierpliwość i naucz się czekać. Czasem z powodu jakiejś sytuacji zewnętrznej ukochana osoba może nie reagować
    na Twoje potrzeby emocjonalne lub seksualne.

 

  • Wykazuj czasem nieco większą śmiałość w odpowiednich momentach,
    a osiągniesz wspaniałe rezultaty.

 

  • Posługuj się intuicją. Po nie udanych kontaktach postaraj się znaleźć odpowiednią chwilę na rozbudzenie namiętności na nowo. Przypomnij sobie szczęśliwe czasy. Zrób pierwszy krok i kieruj się intuicja.

 

  • Wspieraj i okazują wyrozumiałość. Ukochana osoba może czuć się czasem niepewnie, ale staraj się tego nie wykorzystywać.
    Spróbuj wzmocnić jej poczucie wartości.

 

  • Przygotuj miłą niespodziankę. Prezenty sprawiają radość
    i ożywiają wzajemne stosunki.

 

  • Postaw na oryginalność. Odnajdź swoja prawdziwą jaźń i nawiąż szczery kontakt z ukochaną osobą.

 

  • Miej pozytywne nastawienie. Szczęścia możemy doszukać się wszędzie
    i w każdej chwili. Nasze myśli i przekonania, zarówno konstruktywne,
    jak i destrukcyjne, wpływają na emocje. Mamy możliwość wyboru.

 

Może czas na przygotowanie miłej niespodzianki , pokazanie swojej śmiałości
lub wyrozumiałości?

 

 

 

POWODZENIA : )

29 lutego 2012 | kategoria: Poradnik erotyczny

Brak komentarzy

Wyobraź sobie, że nie możesz cieszyć się z seksem ze względu na problemy fizyczne lub psychiczne. Spada ci samoocena, popadasz w depresję, czujesz się samotna… I wtedy pojawia się on – seks-terapeuta, który pomaga nie tylko rozmową…

 

Seks-terapeuci, zwany również „partnerami zastępczymi” to zawód nieco podobny do trenera personalnego. Oferuje konsultacje, porady i wsparcie, a jeśli nie wiemy, jak poprawnie wykonać ćwiczenie – zademonstruje je ćwicząc razem z nami. Seks-terapeuci pomagają w ten sam sposób: jeśli pacjentka potrzebuje tylko porady i rozmowy – dostaje ją, a jeśli potrzebuje „poćwiczyć”, a nie ma z kim – seks-terapeuta również służy pomocą.

 

Jakkolwiek szokująco to nie zabrzmi, ten „zawód” jest popularny w USA, gdzie od 1997 roku istnieje nawet Centrum Profesjonalnej Terapii Zastępczej w Los Angeles. Stosunek seksualny jest rzadko stosowaną formą terapii, jednak się zdarza i to zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn. Kobiety najczęściej przychodzą z problemami fizycznymi, jak pochwica, oraz po różnych traumatycznych doświadczeniach. Wielu ekspertów uważa, że tego typu terapia może być w przypadku niektórych osób skuteczna, jednak bez wątpienia wiąże się z różnym ryzykiem, np. wytworzenia się emocjonalnej więzi między pacjentką i terapeutą. Zwłaszcza, że terapia może trwać nawet do sześciu miesięcy. Ponadto pozostaje kwestia prawna – niektórzy uważają, że terapia z pomocą partnera zastępczego nie jest niczym innym jak zwykłą prostytucją. Bez względu na wątpliwości etyczne seks-terapia ma wielu zwolenników i pomogła wielu kobietom oraz mężczyznom nie mogącym z różnych przyczyn cieszyć się udanym życiem erotycznym, a to przecież najważniejsze. A wszystkich panów i panie, których temat zainspirował, zapraszamy do działu przebrań w naszym sklepie, gdzie można zakupić seksowny strój pielęgniarki do domowej „terapii”!

 

 

14 grudnia 2011 | kategoria: Poradnik erotyczny

3 komentarzy

 

Kobiety od dawna uważane są za „słabszą płeć”, tymczasem niedawno okazało się, że to niezgodne z prawdą. Panie są bowiem genetycznie odporniejsze na infekcje i nowotwory, a także mają silniejszy system odpornościowy.

Bear Grylls być może jest w stanie wyjść bez szwanku z pływania w lodowatej wodzie, chodzenia w przemoczonym ubraniu czy jedzenia tego, co uda mu się złapać, ale większość panów nie dałaby sobie rady. Co innego panie – one są zdecydowanie lepiej przystosowane do znoszenia różnych niedogodności. Naukowcy potwierdzili, że kobiecy system immunologiczny jest bez porównania silniejszy od męskiego, co podobno jest skutkiem obecności u pań drugiego chromosomu X. To tłumaczy fakt, dlaczego kobiety żyją dłużej i są w stanie poradzić sobie z poważnymi zakażeniami, infekcjami czy urazami. Ma to według badaczy związek z większą wartością kobiet dla przetrwania gatunku, a także koniecznością znoszenia trudów macierzyństwa. Zresztą od dawna już wiadomo, że kobiety są dużo bardziej odporne na ból.

Wygląda na to, że kobiety nie tylko byłyby lepszymi żołnierzami, ale i survivalowcami, a G.I. Jane odgrywana z takim poświęceniem przez Demi Moore wcale nie jest wyjątkiem potwierdzającym regułę. Poza tym siła nie musi być wcale sprzeczna z kobiecością, a silne, władcze kobiety są dla wielu panów niezwykle pociągające – wystarczy przytoczyć choćby fantazje o seksie z policjantką czy szefową, z którą według ostatnich badań chętnie poszłaby do łóżka znaczna większość panów. Warto o tym pamiętać, nawet jeśli władzę przejmujemy tylko w sypialni i to niekoniecznie z pomocą kajdanek czy pejcza.

 

Niski, męski głos wabikiem erotycznym? To żaden mit. Naukowcy niedawno potwierdzili, że kobiety pociąga głęboki głos, gdyż zapamiętują jego posiadacza lepiej niż panów brzmiących „mniej męsko”.

Głos piosenkarza soulowego – Barry’ego White’a uchodzi za niesamowicie seksowny, a jego „pościelowe” hity podobno gwarantują mężczyznom udane randki. Jeszcze lepiej, gdy sam zainteresowany może poszczycić się takim głosem. Naukowcy uważają, że zapada on w pamięć kobiecie i wpływa na jej późniejszy wybór partnera do długotrwałego związku. Kobiety polegają bowiem na własnej pamięci odnośnie potencjalnych kandydatów i odrzucają tych, których natura obdarzyła wysokim, niezbyt męskim głosem. Ci ostatni mają szansę zostać w najlepszym przypadku „krótkotrwałą przygodą”.

Wszystkich panów, którzy nie mogą poszczycić się niskim, seksownym głosem Barry’ego White’a, Lance’a Henriksena, Sylvestra Stallone’a czy Vina Diesela pocieszamy – to nie jest najważniejsza cecha, według której kobiety oceniają męską atrakcyjność, lecz jedynie jedna z wielu. Uwarunkowany ewolucyjnie dobór partnera to także budowa ciała, gestykulacja, inteligencja, poczucie humoru, zainteresowania… Ważnym wabikiem seksualnym jest również zapach, a szwankującą „chemię” można przecież podrasować feromonami, podobnie jak niedostatki sylwetki zamaskować odpowiednim strojem, a atuty podkreślić seksowną męską bielizną. Kobiety przecież same stosują różne sztuczki, aby zwiększyć swoją atrakcyjność, więc czemu panowie mieliby się przed tym powstrzymywać? Warto pamiętać, aby w pogoni za chęcią zostania kobiecym obiektem pożądania nie zatracić własnej osobowości, bo wbrew pozorom to ona najczęściej decyduje o tym, czy mężczyźnie uda się podbić serce – i zmysły wybranki.

 

28 listopada 2011 | kategoria: Poradnik erotyczny, Zmysłowy związek

Brak komentarzy

 

Erotyka towarzyszy człowiekowi od samego początku naszego gatunku, gdy człowiek pierwotny malował na ścianach prehistoryczne gołe baby. Choć minęły dziesiątki tysięcy lat seksualność nadal spychana jest w naszej kulturze do alkowy. Albo – do muzeum.

Wbrew pozorom muzea erotyki nie służą temu, aby erotykę ukryć, ale by ją promować. Być może dlatego takich placówek wciąż jest zbyt mało – w Europie zaledwie kilka, w Polsce jedno – Muzeum Erotyki w Warszawie. Ciesząca się ogromną popularnością placówka promuje erotykę z różnych kręgów kulturowych i posiada eksponaty z najbardziej odległych zakątków świata. W zbiorach znajdują się m.in. perskie miniatury, tybetańskie obrazy wotywne, peruwiańska ceramika, płaskorzeźby z Indii czy afrykańskie rzeźby plemienne. A sceny na nich przedstawione są często tak gorące, że nie powstydziłby się ich doświadczony reżyser filmów dla dorosłych. Współczesną kulturę reprezentują m.in. regulaminy domów publicznych czy żetony umożliwiające wstęp, plakaty akcji promujących wiedzę na temat chorób przekazywanych drogą płciową czy pierwsze polskie czasopisma erotyczne. W ramach wystaw czasowych prezentowane są materiały drukowane, ilustrowane czy fotografie obrazujące mniej lub bardziej współczesną erotykę i problemy z nią związane. W listopadzie Muzeum zaoferuje swoim gościom unikalne materiały na temat seksu w Związku Radzieckim, z których będzie się można dowiedzieć m.in. ile razy w tygodniu mężczyźni o jedynej słusznej przynależności klasowej mogli korzystać z „egzemplarza mienia ludowego” – czyli kobiety. Trudno powiedzieć, czy bardziej szokujące wydadzą się zwyczaje naszego wielkiego wschodniego sąsiada sprzed lat, czy może prymitywnych kultur. Z pewnością obydwa dadzą do myślenia, a może nawet zainspirują w sypialni i w drodze powrotnej wstąpicie do jednego z zakamuflowanych gdzieś w bramie sex-shopów?

25 listopada 2011 | kategoria: Poradnik erotyczny, Zmysłowy związek

Brak komentarzy

Jeden z popularnych stereotypów płci głosi, że kobiety nie umieją oddzielić seksu od uczuć, podczas gdy mężczyźni nie mają z tym problemu. Niedawno okazało się, że ten stereotyp może mieć uzasadnienie medyczne.

Nie wszystkie kobiety potrzebują do seksu miłości i nie wszystkie po udanym seksie pragną związku. Z drugiej strony nie wszyscy mężczyźni to niewrażliwe seksmaszyny, dla których liczy się tylko ilość zaliczonych panienek, a zaangażowania boją się bardziej niż diabeł święconej wody. Fakty ustalone przez naukowców pozwalają jednak na pewne uogólnienia. Dowiedziono, że kobiety po orgazmie produkują znacznie większą ilość hormonu szczęścia – oksytocyny, który wpływa na budowanie relacji. To dlatego niektóre panie angażują się w relacje początkowo oparte na seksie (tzw. „friendship with benefits” – przyjaźń z bonusami) albo zakochują w jedno- lub kilkunocnej „przygodzie” poznanej na urlopie. Oksytocyna miesza im w głowach i opuszczają gardę, a potem już jest za późno, bo organizm nie potrafi rozróżnić, czy kochanek to chwilowa przygoda czy materiał na męża. Seks więc jednocześnie może pozwolić na zacieśnienie więzi z miłością naszego życia – albo spowodować ogromny żal, gdy krótkoterminowa relacja się wypali.

U panów sytuacja wygląda zupełnie odwrotnie – zamiast obezwładniającej dawki hormonu szczęścia i więzi, ich organizm produkuje w trakcie uniesień przede wszystkim dopaminę, czyli hormon przyjemności. Dopamina nie wywołuje „skutków ubocznych”  w postaci nagłej potrzeby spędzenia reszty życia z jednonocną przygodą, ale ma swoją mroczną stronę – uzależnia. To dlatego mężczyźni statystycznie częściej niż kobiety wpadają w seksoholizm i są bardziej skłonni do ryzykownych zachowań seksualnych. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy czymś więcej niż sterowanymi hormonami i instynktami zwierzętami, a uogólnienia – nawet o solidnych podstawach naukowych – nie są żadnym usprawiedliwieniem dla złych wyborów i błędnych decyzji. Cieszmy się więc seksem nie tylko radośnie, ale również mądrze i odpowiedzialnie!

 

18 listopada 2011 | kategoria: Poradnik erotyczny, Zmysłowy związek

Brak komentarzy

 

Mężczyźni uwielbiają pewne siebie, władcze i zmysłowe kobiety, a kobiety lubią czasem przejmować kontrolę. Uważajcie jednak, jeśli to Wy nosicie spodnie w związku. Brak partnerstwa może poważnie odbić się na życiu seksualnym.

Badacze seksualności mają od lat pole do popisu w kwestii przeobrażenia ról kobiet i skutków tej wiekopomnej zmiany. Kobiety od dawna nie są już własnością swoich mężów, nie muszą spełniać ich zachcianek, nie są on nich uzależnione prawnie ani finansowo. Zmieniła się także moralność i kobiety mogą również cieszyć się życiem erotycznym. Jednak jeśli zrobią się zbyt dominujące – osiągną efekt odwrotny od zamierzonego. Naukowcy dowiedli, że w przypadku stanowczych „szefowych”, które tłamszą swoich partnerów i przejmują na siebie męskie role, spada libido i mają one ochotę na miłosne igraszki aż stukrotnie  (!!) rzadziej niż ich bardziej partnersko nastawione koleżanki. Zależność jest prosta – im więcej odpowiedzialności i decyzji kobieta bierze w związku na siebie (czyt. im bardziej się rządzi i pokazuje, że nie potrzebuje męskiej pomocy), tym bardziej spada jej libido. Tę zależność potwierdziła Kim Catrall – niezapomniana Samantha Jones z „Seksu w wielkim mieście”, która przez wiele lat z powodu władczego charakteru zmagała się z nieudanym życiem seksualnym.

Co więc robić? Zarezerwujcie władczość i dominację do sypialni, a codzienne mniej i bardziej ważne decyzje podejmujcie wspólnie z partnerem. Z pewnością oboje będziecie bardziej zadowoleni, gdy będziesz mogła wykazać się inicjatywą w łóżku, nawet w stroju dominy i z pejczem w ręku, niż jeśli przejmiesz kontrolę w związku i seks pójdzie w odstawkę.

 

Feromon to słowo pochodzenia greckiego i oznacza dosłownie „nośnik podniecenia”. Są to naturalne substancje chemiczne wydzielane przez żywe organizmy, na których opiera się komunikacja zapachowa. Jednym z najważniejszych elementów tej komunikacji jest przyciąganie erotyczne, dzięki którym zwierzęta (i ludzie) dobierają się w pary.

 

Mimo codziennych pryszniców, litrów wylewanych na siebie perfum i dezodorantów oraz niezliczonej ilości kremów i balsamów, jakie zużywamy, feromony nadal są od nas wyczuwalne. Fakt, nie ma porównania z dawnymi czasami, kiedy ludzka woń, nie zawsze zresztą przyjemna, była wyczuwalna z daleka, ale mimo to nie da się całkowicie stłumić wydzielanych przez ciało feromonów. Naukowcy co jakiś czas publikują rewolucyjne wnioski na temat wpływu owych tajemniczych substancji na nasze życie, a producenci syntetycznych feromonów licytują się między sobą, które produkty są najskuteczniejsze. Wszystko rozchodzi się o pytanie, na ile feromony – naturalne czy syntetyczne – faktycznie wpływają na relacje damsko-męskie.

 

Magia feromonów nie polega wyłącznie na tym, że pozwalają – kolokwialnie mówiąc – zaciągnąć kogoś do łóżka. Poprawiają one jakość kontaktów międzyludzkich i pozytywnie wpływają na nasze życie towarzyskie, zawodowe, funkcje społeczne. Dość powiedzieć, że zwiększają zaufanie u innych, umożliwiają swobodniejszą rozmowę i nawiązywanie kontaktów, stymulują zainteresowanie ze strony innych ludzi, wzmagają szacunek i autorytet. Dzięki feromonom można zmienić swój wizerunek, stać się osobą lubianą, poważaną i – pożądaną. Można wywierać lepsze wrażenie na innych, łatwiej zjednać sobie ludzi. A w sferze erotycznej? Pomagają wzbudzić zainteresowanie płci przeciwnej, podnoszą naszą atrakcyjność, stymulują pożądanie. To świetna propozycja nie tylko dla singli wyruszających na podbój, ale także dla osób pozostających w stałych związkach, które mają ochotę wprowadzić nieco więcej żaru do przygasłego nieco domowego ogniska. Zastanówcie się więc, czy nie warto dać się wodzić za nos!

 

 

 

Nawet najbardziej ognistym kochankom zdarza się nieco wyhamować na ostrym zakręcie, a jak wiadomo wiatr potrafi płomień przygasić. Dolejmy więc trochę olejku do ognia!

Istnieje wiele sposobów, dzięki którym można podkręcić atmosferę w sypialni, gdy przypadkiem powieje w niej nudą. A nudą czasem zawieje nawet tam, gdzie do niedawna płonął ogień namiętności. Nie ma w tym nic dziwnego – zdarza się, że a to zdrowie nie pozwoli, a to stres związany z pracą obniży libido, a to inne okoliczności na chwilę uśpią łóżkowego demona… Co w takich sytuacjach robić?

Fora internetowe, popularne serwisy czy kolorowe magazyny aż kipią od porad. Część z nich można włożyć między bajki, inne nastrajają zbyt pesymistycznie, bo przecież chwilowy brak ognia w sypialni nie oznacza, że trzeba załamywać ręce i rezerwować termin na terapię. Czasem wystarczy zadbać nieco bardziej o nastrój, poświęcić trochę czasu na to, aby rozpalić na nowo płomień namiętności. Zmysłowa muzyka, rozpylone w sypialni feromony, niby przypadkiem stojący na półce olejek do masażu czy palące się w ramach troski o środowisko świece zapachowe – aż robi się gorąco na samą myśl! Wystarczy nieco fantazji i kreatywności, aby leniwie kołyszącą się na falach związku łódeczkę miłości rozkołysał prawdziwy sztorm.

 

 

Wiadomo, ile kochanków, tyle upodobań. Pomysłów jest tak dużo, jak erotycznych fantazji; można np. zmienić całkowicie wystrój nudnawej nieco sypialni, dodając trochę ognistych kolorów, jak czerwień czy róż, które nastrajają na miłosne igraszki dużo łatwiej, niż spokojna zieleń czy zimny błękit. Czerwona poduszka, czerwone prześcieradło, czerwona zasłonka, czerwona koszulka nocna… Warto też rozejrzeć się po miłosnym gniazdku i zobaczyć, czy aby coś nie psuje naszego feng shui. Obok poduszki leży paczka chusteczek higienicznych? Może warto zamienić je na seksowną opaskę na oczy, niby niedbale porzuconą, a jednak wiodącą na pokuszenie? Albo położyć na szafce nocnej grę erotyczną, która zaciekawi nawet najbardziej zmęczonego po pracy mężczyznę…? Popuśćcie wodze wyobraźni, długie jesienne wieczory przed nami, chyba nie chcecie spędzać ich przed telewizorem? ;-)

 

SiSi.pl - tylko sexy i oryginalne modele. Seksowna bielizna erotyczna, ekskluzywna bielizna damska i męska, szpilki erotyczne, feromony, kostiumy i przebrania, bodystocking, pończochy, biżuteria Swarovski. Zamów w sklepie internetowym lub kup w Warszawie.