Month Archives Listopad 2011

28 listopada 2011 | kategoria: Poradnik erotyczny, Zmysłowy związek

Brak komentarzy

 

Erotyka towarzyszy człowiekowi od samego początku naszego gatunku, gdy człowiek pierwotny malował na ścianach prehistoryczne gołe baby. Choć minęły dziesiątki tysięcy lat seksualność nadal spychana jest w naszej kulturze do alkowy. Albo – do muzeum.

Wbrew pozorom muzea erotyki nie służą temu, aby erotykę ukryć, ale by ją promować. Być może dlatego takich placówek wciąż jest zbyt mało – w Europie zaledwie kilka, w Polsce jedno – Muzeum Erotyki w Warszawie. Ciesząca się ogromną popularnością placówka promuje erotykę z różnych kręgów kulturowych i posiada eksponaty z najbardziej odległych zakątków świata. W zbiorach znajdują się m.in. perskie miniatury, tybetańskie obrazy wotywne, peruwiańska ceramika, płaskorzeźby z Indii czy afrykańskie rzeźby plemienne. A sceny na nich przedstawione są często tak gorące, że nie powstydziłby się ich doświadczony reżyser filmów dla dorosłych. Współczesną kulturę reprezentują m.in. regulaminy domów publicznych czy żetony umożliwiające wstęp, plakaty akcji promujących wiedzę na temat chorób przekazywanych drogą płciową czy pierwsze polskie czasopisma erotyczne. W ramach wystaw czasowych prezentowane są materiały drukowane, ilustrowane czy fotografie obrazujące mniej lub bardziej współczesną erotykę i problemy z nią związane. W listopadzie Muzeum zaoferuje swoim gościom unikalne materiały na temat seksu w Związku Radzieckim, z których będzie się można dowiedzieć m.in. ile razy w tygodniu mężczyźni o jedynej słusznej przynależności klasowej mogli korzystać z „egzemplarza mienia ludowego” – czyli kobiety. Trudno powiedzieć, czy bardziej szokujące wydadzą się zwyczaje naszego wielkiego wschodniego sąsiada sprzed lat, czy może prymitywnych kultur. Z pewnością obydwa dadzą do myślenia, a może nawet zainspirują w sypialni i w drodze powrotnej wstąpicie do jednego z zakamuflowanych gdzieś w bramie sex-shopów?

25 listopada 2011 | kategoria: Poradnik erotyczny, Zmysłowy związek

Brak komentarzy

Jeden z popularnych stereotypów płci głosi, że kobiety nie umieją oddzielić seksu od uczuć, podczas gdy mężczyźni nie mają z tym problemu. Niedawno okazało się, że ten stereotyp może mieć uzasadnienie medyczne.

Nie wszystkie kobiety potrzebują do seksu miłości i nie wszystkie po udanym seksie pragną związku. Z drugiej strony nie wszyscy mężczyźni to niewrażliwe seksmaszyny, dla których liczy się tylko ilość zaliczonych panienek, a zaangażowania boją się bardziej niż diabeł święconej wody. Fakty ustalone przez naukowców pozwalają jednak na pewne uogólnienia. Dowiedziono, że kobiety po orgazmie produkują znacznie większą ilość hormonu szczęścia – oksytocyny, który wpływa na budowanie relacji. To dlatego niektóre panie angażują się w relacje początkowo oparte na seksie (tzw. „friendship with benefits” – przyjaźń z bonusami) albo zakochują w jedno- lub kilkunocnej „przygodzie” poznanej na urlopie. Oksytocyna miesza im w głowach i opuszczają gardę, a potem już jest za późno, bo organizm nie potrafi rozróżnić, czy kochanek to chwilowa przygoda czy materiał na męża. Seks więc jednocześnie może pozwolić na zacieśnienie więzi z miłością naszego życia – albo spowodować ogromny żal, gdy krótkoterminowa relacja się wypali.

U panów sytuacja wygląda zupełnie odwrotnie – zamiast obezwładniającej dawki hormonu szczęścia i więzi, ich organizm produkuje w trakcie uniesień przede wszystkim dopaminę, czyli hormon przyjemności. Dopamina nie wywołuje „skutków ubocznych”  w postaci nagłej potrzeby spędzenia reszty życia z jednonocną przygodą, ale ma swoją mroczną stronę – uzależnia. To dlatego mężczyźni statystycznie częściej niż kobiety wpadają w seksoholizm i są bardziej skłonni do ryzykownych zachowań seksualnych. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy czymś więcej niż sterowanymi hormonami i instynktami zwierzętami, a uogólnienia – nawet o solidnych podstawach naukowych – nie są żadnym usprawiedliwieniem dla złych wyborów i błędnych decyzji. Cieszmy się więc seksem nie tylko radośnie, ale również mądrze i odpowiedzialnie!

 

18 listopada 2011 | kategoria: Poradnik erotyczny, Zmysłowy związek

Brak komentarzy

 

Mężczyźni uwielbiają pewne siebie, władcze i zmysłowe kobiety, a kobiety lubią czasem przejmować kontrolę. Uważajcie jednak, jeśli to Wy nosicie spodnie w związku. Brak partnerstwa może poważnie odbić się na życiu seksualnym.

Badacze seksualności mają od lat pole do popisu w kwestii przeobrażenia ról kobiet i skutków tej wiekopomnej zmiany. Kobiety od dawna nie są już własnością swoich mężów, nie muszą spełniać ich zachcianek, nie są on nich uzależnione prawnie ani finansowo. Zmieniła się także moralność i kobiety mogą również cieszyć się życiem erotycznym. Jednak jeśli zrobią się zbyt dominujące – osiągną efekt odwrotny od zamierzonego. Naukowcy dowiedli, że w przypadku stanowczych „szefowych”, które tłamszą swoich partnerów i przejmują na siebie męskie role, spada libido i mają one ochotę na miłosne igraszki aż stukrotnie  (!!) rzadziej niż ich bardziej partnersko nastawione koleżanki. Zależność jest prosta – im więcej odpowiedzialności i decyzji kobieta bierze w związku na siebie (czyt. im bardziej się rządzi i pokazuje, że nie potrzebuje męskiej pomocy), tym bardziej spada jej libido. Tę zależność potwierdziła Kim Catrall – niezapomniana Samantha Jones z „Seksu w wielkim mieście”, która przez wiele lat z powodu władczego charakteru zmagała się z nieudanym życiem seksualnym.

Co więc robić? Zarezerwujcie władczość i dominację do sypialni, a codzienne mniej i bardziej ważne decyzje podejmujcie wspólnie z partnerem. Z pewnością oboje będziecie bardziej zadowoleni, gdy będziesz mogła wykazać się inicjatywą w łóżku, nawet w stroju dominy i z pejczem w ręku, niż jeśli przejmiesz kontrolę w związku i seks pójdzie w odstawkę.

 

Skórzana i lateksowa bielizna oraz kostiumy są dla niektórych mocno wyuzdanym fetyszem, dla innych zaś tylko pikantnym dodatkiem. Kojarzą się jednoznacznie – z praktykami sado-maso, a więc kneblowaniem, wiązaniem, pejczami, kajdankami i dominacją. Brzmi strasznie? Bez przesady, czasem trzeba pokazać pazur!

Oferta w zakresie bielizny i przebrań wykonanych z lateksu, (eko)skóry, winylu czy PCV jest tak ogromna, że trudno się zdecydować. Na szczęście jest też na tyle różnorodna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Boicie się, że w błyszczącym body z ćwiekami będziecie wyglądać zbyt wulgarnie? Zdecydujcie się na coś mniej drapieżnego, może na początek podkreślający Wasze atuty gorset albo eleganckie i seksowne pończochy z eko-skóry? Możecie również wybrać jakiś niewielki dodatek, np. maskę, w której poczujecie się jak na weneckim balu. Również skórzana czy lateksowa spódniczka będzie ciekawym urozmaiceniem stroju, można ją np. zestawić z całkowicie grzeczną biurową białą bluzeczką. A może lateksowy pas do pończoch, skryty pod spódnicą, z której Wasz chłopak czy mąż uwolni Was dopiero po randce i zwariuje z podniecenia na widok takiej niespodzianki? Albo lateksowa podwiązka?

Drogie Panie, nie demonizujmy bielizny i kostiumów wykonanych z czegokolwiek innego niż nieśmiertelna koronka. Na koronkach, tasiemkach, satynach i falbankach nie kończy się świat, ani – tym bardziej – kobiecość. Warto od czasu do czasu poszerzyć swój bieliźniany asortyment o coś zupełnie objechanego i megaseksownego choćby po to, żeby zaskoczyć partnera – i samą siebie. Może się bowiem okazać, że po wskoczeniu w lateksową mini czy skórzany gorset obudzi się w nas zupełnie nieznana dotąd, drapieżna strona, którą pokochamy od pierwszego wejrzenia!

Feromon to słowo pochodzenia greckiego i oznacza dosłownie „nośnik podniecenia”. Są to naturalne substancje chemiczne wydzielane przez żywe organizmy, na których opiera się komunikacja zapachowa. Jednym z najważniejszych elementów tej komunikacji jest przyciąganie erotyczne, dzięki którym zwierzęta (i ludzie) dobierają się w pary.

 

Mimo codziennych pryszniców, litrów wylewanych na siebie perfum i dezodorantów oraz niezliczonej ilości kremów i balsamów, jakie zużywamy, feromony nadal są od nas wyczuwalne. Fakt, nie ma porównania z dawnymi czasami, kiedy ludzka woń, nie zawsze zresztą przyjemna, była wyczuwalna z daleka, ale mimo to nie da się całkowicie stłumić wydzielanych przez ciało feromonów. Naukowcy co jakiś czas publikują rewolucyjne wnioski na temat wpływu owych tajemniczych substancji na nasze życie, a producenci syntetycznych feromonów licytują się między sobą, które produkty są najskuteczniejsze. Wszystko rozchodzi się o pytanie, na ile feromony – naturalne czy syntetyczne – faktycznie wpływają na relacje damsko-męskie.

 

Magia feromonów nie polega wyłącznie na tym, że pozwalają – kolokwialnie mówiąc – zaciągnąć kogoś do łóżka. Poprawiają one jakość kontaktów międzyludzkich i pozytywnie wpływają na nasze życie towarzyskie, zawodowe, funkcje społeczne. Dość powiedzieć, że zwiększają zaufanie u innych, umożliwiają swobodniejszą rozmowę i nawiązywanie kontaktów, stymulują zainteresowanie ze strony innych ludzi, wzmagają szacunek i autorytet. Dzięki feromonom można zmienić swój wizerunek, stać się osobą lubianą, poważaną i – pożądaną. Można wywierać lepsze wrażenie na innych, łatwiej zjednać sobie ludzi. A w sferze erotycznej? Pomagają wzbudzić zainteresowanie płci przeciwnej, podnoszą naszą atrakcyjność, stymulują pożądanie. To świetna propozycja nie tylko dla singli wyruszających na podbój, ale także dla osób pozostających w stałych związkach, które mają ochotę wprowadzić nieco więcej żaru do przygasłego nieco domowego ogniska. Zastanówcie się więc, czy nie warto dać się wodzić za nos!

 

 

 

Miłość, sen i śmierć nadchodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj – pisał A. Ch. Swinburne, angielski poeta czerpiący z tradycji romantycznej. Włosy są niezwykle silnym wabikiem erotycznym właściwie we wszystkich kulturach świata, a współczesny kanon piękna nakazuje, by były piękne i błyszczące, w ciekawym odcieniu. Co powiecie na inny odcień każdego dnia?

Peruki wcale nie są zastrzeżone dla osób, które muszą coś pod nimi ukrywać. Wręcz przeciwnie, obecnie peruka jest dodatkiem, podobnie jak szpilki, torebka czy rękawiczki. Peruki noszą na co dzień gwiazdy i celebryci, korzystając z możliwości wyglądania codziennie inaczej, ale zawsze perfekcyjnie. Zakładając perukę nie musimy się martwić o to, że włosy się nie ułożą, że w ciągu dnia się przetłuszczą, że fryzura się nie utrzyma. Syntetyczny włos nie plącze się, nie puszy, a końcówki nie rozdwajają się. W peruce można z powodzeniem wziąć udział w biznesowym spotkaniu, ciesząc się nienagannym wyglądem bez konieczności wychodzenia co pół godziny do toalety w celu poprawienia niesfornych kosmyków. Można też przetańczyć w niej całą noc na weselu czy zabawie sylwestrowej, a fryzura pozostanie dokładnie taka, jak w momencie założenia peruki. Można także zaskoczyć swojego mężczyznę, pokazując mu się w zupełnie nowej, nieznanej dotąd odsłonie. Wyobraźcie sobie jego minę, gdy po powrocie z pracy zastaje w domu zupełnie nową, piękną i seksowną kobietę, niby swoją i znaną, a jednak zupełnie inną, jeszcze nieodkrytą… Rozumiecie, co mam na myśli? ;-)

Peruka ma wiele zalet. Można zmieniać swój wygląd niczym kameleon bez konieczności niszczenia włosów farbowaniem czy czasochłonną stylizacją. Można też sprawdzić, w czym nam do twarzy, a czego lepiej unikać jeśli chodzi o fryzjerskie fantazje. Można także zrobić partnerowi niespodziankę, której nie zapomni do końca życia, bo peruka to już wyższa szkoła jazdy niż np. założenie pończoch do łóżka… Uwierzcie, będzie zachwycony!

Tagi: ,

 

Kompleksy, zahamowania, głęboko zakorzenione błędne przeświadczenia, stereotypy… Czasem trudno się ich wyzbyć, ale jeśli biorą nad nami górę możemy zapomnieć o satysfakcjonującym seksie. Dlatego trzeba je zostawić przed drzwiami sypialni, aby życie erotyczne było udane. Seks nie powinien być ograniczony niczym poza naszą własną wyobraźnią, wzajemnymi upodobaniami i potrzebami.

Rihanna niedawno przełamała zły image sado-maso poświęcając tym praktykom piosenkę, w której śpiewała: „kije i kamienie mogą połamać mi kości, ale łańcuchy i pejcze mnie podniecają”. Czekoladowa piękność z Barbadosu dowiodła swoją piosenką, że doskonale rozumie, w czym tkwi problem z postrzeganiem praktyk SM. Tego typu praktyki mają złą opinię, są spychane do podziemia, kojarzone z czymś brudnym, poniżającym. Wiele kobiet boi się uwolnić swoją wyobraźnię i zrealizować te najbardziej niegrzeczne fantazje erotyczne, gdyż nie chcą być uznane za zboczone, albo – co gorsza – za dziwki. Boją się, co partner o nich pomyśli, gdy zażyczą sobie być związane, potraktowane nieco brutalniej. Zastanawiają się, co im wypada, a czego lepiej unikać, na co mogą sobie pozwolić. Martwią się każdym gestem, każdym słowem, aby przypadkiem nie zburzyć pieczołowicie wypracowanego obrazu samej siebie w oczach partnera. A partner tylko czeka na to, abyście zrzuciły tę świętoszkowatą maskę i pokazały, na co Was naprawdę stać!

W XIX wieku osławione sado-maso ma w naszym społeczeństwie nienajlepszą opinię. Jest demonizowane jako wynaturzenie, choć zupełnie niesłusznie, bo wcale nie musi oznaczać czegoś szkodliwego. Nie musi się też wiązać z ograniczeniem naszego pożądania do samych pejczy i lateksów – mogą one – i powinny – służyć jako urozmaicenie. Igraszki z pejczem, opaską na oczy, lateksowy kostium czy zabawa w dominację nie muszą przecież stać się codzienną praktyką – jest tyle innych podniet i wabików, które można z powodzeniem wprowadzić do sypialni. Nie bójcie się szukać sposobów na realizację nawet najbardziej wyuzdanych pragnień i fantazji. Pamiętajcie, że w seksie nie ma miejsca na zahamowania, dozwolone jest wszystko, na co partnerzy mają ochotę!

 

SiSi.pl - tylko sexy i oryginalne modele. Seksowna bielizna erotyczna, ekskluzywna bielizna damska i męska, szpilki erotyczne, feromony, kostiumy i przebrania, bodystocking, pończochy, biżuteria Swarovski. Zamów w sklepie internetowym lub kup w Warszawie.